Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wtorkowy wieczór był mroźny. W sali nr 4 cekcyńskiej szkoły nikt nie zmarzł. Wszystkich ogrzewały pozytywne emocje.
Wigilijne spotkanie przyjaciół rozpoczęło się od podziękowań za rok wytężonej pracy. W wypowiedziach powtarzał się także wątek niepowtarzalnej, magicznej atmosfery budowanej poprzez wzajemne relacje obecnych orkiestrantów.
Niżej podpisany z pokorą przyznaje, że wzruszenia, które krążyły wręcz w powietrzu w trakcie przełamywania się opłatkiem i wzajemnych życzeń są trudne do opisania. Najważniejsze z nich to pewnie odmieniane przez wszystkie przypadki pragnienie by dane było członkom Orkiestry „Campanella” grać, śpiewać i bawić się w niezmienionym składzie jak najdłużej. Najlepiej by trwało to - tu zacytujmy klasyka - „do końca świata i o jeden dzień dłużej”.
W tym gronie nie mogło się obyć bez wspólnego muzykowania. Wszyscy otoczyli pianino, przy którym zasiadła Anna Filipska, opiekunka orkiestry i wspólnie śpiewali kolędy.
Po doznaniach duchowych przyszedł czas na coś dla prawdziwych facetów, bo - jak ogólnie wiadomo - do męskiego serca najprościej i najszybciej można trafić przez żołądek. Trzeba przyznać, że tort był pyszny.
Tekst i fot.: Łukasz Zep